czwartek, 24 maja 2012

Porażka ponownie.

Tak wiem, jestem do dupy i nie potrafię nad sobą zapanować.
Nie jestem na ABC. Zawaliłam i od jutra jestem na swojej diecie.
Czyli 300 kcal codziennie. Albo mi się uda, albo się zabije.
Ostatnio dużo problemów w domu, finansowych i zdrowotnych.
Dużo krzyku i za mało wsparcia. Nic nie mówię bo wiem, że oni maja swoje problemy.
I wiem, że w jakiś sposób się starają. Jak zaczynają się robić problemy to mam ochotę uciec.
Mam wrażenie, że to ja jestem powodem tych komplikacji. Podobno sobie wmawiam.
Mam nadzieję. Dzięki za jakiekolwiek wsparcie.
Jutro 300 kcal ;)



poniedziałek, 21 maja 2012

Od wczoraj jestem na diecie ABC. Chcę wreszcie poczuć spadek wagi.
Dziś było tylko 340 kcal, według diety mogłam zjeść 500 kcal. Jednak jakoś nie chcę. Nie odżywiam się zbyt zdrowo, ale nie przesadzam. Lubię słodycze, choć ostatnio się ich wyrzekam. Wolę być chuda niż na chwilę poczuć słodki smak w ustach, a potem tyć.


czwartek, 17 maja 2012

Zawaliłam.
Miało być idealnie, a nie było. Ok. 500 kcal. Kilka ciastek owsianych, kromka chleba i jogurt naturalny. Czuję się beznadziejnie gruba, ale nadal chcę dążyć do mojego upragnionego celu.
Kolejna niedobra wiadomość to 1 z fizyki.
Mogę mieć znów problem ze zdaniem, ale biorę się w garść i przynajmniej zrobię tyle na ile mnie stać.


środa, 16 maja 2012

Dziś 102 kcal przyjmowane tylko w formie płynu. Jogurt naturalny pitny i cola zero.
200 brzuszków i 20 minut rowerka w powietrzu.
Jestem zmęczona. Mam energię, ale jestem śpiąca. Ostatnio jakoś dobrze się układa. Cieszę się, ale też zdałam sobie sprawę np, z tego, że to może nie potrwać długo. Mogę zaraz mieć napad, ale wiem że dziś nad nim zapanuje. Jednak nie wiem jak będzie jutro. Ale wytrzymam.


wtorek, 15 maja 2012

Dziś też było ok. 300 kcal. Wprawdzie zjadłam ciastka owsiane, ale nie zjadłam za dużo. Jakoś daję radę. Czuję, że dam. Nawet ze szkołą, choć to jest bardzo trudne w mojej sytuacji z ocenami.
To dziwne, ale czuję jakbym trochę dojrzała. Pewne rzeczy i sposób ich postrzegania się zmienia, a zawsze myślałam że zostanę tą samą nieodpowiedzialną, można rzec szaloną. Bardzo bym tak chciała, ale chyba przed tym nie ucieknę. Mogę tylko zewnętrznie pozostać dzieckiem. Chudziutka i bez kobiecych kształtów.


poniedziałek, 14 maja 2012

Kolejny dobry dzień. Kalorie ok.300. Spacer 6 km, 250 brzuszków i przez 16 minut rowerek w powietrzu. Humor dopisuje i motywacji coraz więcej.
Nie mogę patrzeć jak ktoś coś je. Jest to dla mnie nienormalne jeśli ktoś gruby żre kebaba. Dziś kolejny raz koleżanka stwierdziła, że jestem chora i powinnam się leczyć. Ja jednak poradzę sobie sama.


niedziela, 13 maja 2012

Dziś jest dobry dzień - 365 kcal. Staram się panować nad jedzeniem emocjonalnym. Spacer 4 km i pewnie jeszcze ćwiczenie wieczorem. Motywacja lepsza, ale nie mogę o niczym innym myśleć niż o kaloriach i jedzeniu. Strasznie to wpływa na moja dietę, ale teraz już nad tym panuje.


piątek, 11 maja 2012

Źle, źle, źle. bardzo źle się czuje. Za bardzo poddaję się temu wszystkiemu. Nie chcę jeść, ale robię to bo proszą mnie o to. A nawet nie proszą po prostu dają jeść. Robię z siebie śmietnik. Cały czas powtarzam sobie, że będzie lepiej, a nie jest. Brak motywacji i ZERO silnej woli jak na razie.



czwartek, 10 maja 2012

Czuję, że będzie dobrze. Chce żeby tak było. Wiem, że dam rade. Musze się tylko postarać. Ostatnio słobo idzie. Brak motywacji. Jednak nie poddam sie.



Dziś już będzie dobrze. Wczoraj trochę zjebałam, ale chcę starać się dalej. Zjadłam pierwszy raz szparagi, żadna rewelacja. Później jeszcze doszło sushi. Za dużo. Jestem cała wypełniona żarciem. Nie mogę zwymiotować.



poniedziałek, 7 maja 2012

Dzień 2

Dziś  329 kcal. Kolejny dobry dzień. Wczoraj przeszłam 8 km. Dziś tez zamierzam tyle, albo i więcej. Nikt już nie zmusza do jedzenia. Spokojna rozmowa pomogła. Mam się tylko nie głodzić. Na razie nie chcę. Dużo herbaty pije czerwonej i zielonej. Jestem od niej pełna. Żadnych napadów nie mam i chcę żeby tak zostało.


niedziela, 6 maja 2012

...

Dziś jestem z siebie dumna, zjadłam 350 kcal. Wypiłam 2 zielone herbaty. I czuje się lekko. Była mała kłótnia w domu wiec nie myśleli nawet o tym,żebym jadła.
Chudość. To jedyne do czego dążę i nie odpuszczam. Musze jeszcze jakoś zdać i będę najszczęśliwsza na świecie. Przynajmniej przez jakiś czas.
Mało rzeczy mnie cieszy i ogólnie pesymistycznie, albo po prostu realistycznie podchodzę do życia.


sobota, 5 maja 2012

Porażka

Dziś spierdoliłam po całości. Na początku było dobrze, a później lepiej nie mówić. I mam do siebie straszne wyrzuty bo robiłam to prawie, że z uśmiechem na ustach. A ja przecież nie chcę jeść, chcę być chuda. Cały czas powtarzam sobie, że muszę się wziąć i że dam radę. Jednak cały czas zawalam. Potrzebuję spokoju i samotności, żeby się udało.
Przy okazji czuję jakby wszyscy mnie olali. Tylko ludzie na forum mnie wspierają, choć nie wszyscy.



piątek, 4 maja 2012

Dziś było w miarę dobrze, bo ok. 600 kcal. Jednak cały czas czuję się trochę winna. Nie mam praktycznie nikogo kto by mi pomógł. Jednak staram się sama dać sobie radę. W końcu jestem silna. Czuję się samotna. Praktycznie nie wychodzę.
Dziś mam zamiar jeszcze pobiegać wieczorem. Może dzięki wysiłkowi poczuję się trochę lepiej i nie będę miała takich wyrzutów.

czwartek, 3 maja 2012

Dlaczego ?

Dlaczego ludzie nie rozumieją, że nie chcę jeść ? Co im do tego ? Jeśli chcę to się głodzę i już. Jeśli znów każą mi coś zjeść to zwymiotuję. Jak na razie nic nie zjadłam. Może uda mi się schować jakoś to jedzenie i go nie jeść. Chciałabym, ale to może być trudne. Jednak spróbuję.


Niestety nie wyszło. Najpierw zjadłam 3 kanapki z pomidorem. Potem 3 łyżeczki nutelli i popcorn. Zawaliłam i jeszcze dostałam opieprz za to, że się głodzę. 

Pierwszy dzień

Niestety z pewnych przyczyn nie mogłam wczoraj zacząć głodówki, ale zaczynam dziś. Chce być chuda i wreszcie będę. Nie czuję się dobrze w swoim ciele. Moim ideałem piękna jest wychudzone ciało. W moim życiu wiele się ostatnio zmienia. Nie wiem czy na lepsze. Nie wiem jak będzie. Jednak chcę pokazać, że potrafię.
I przestanę pić. Za dużo piję, a to tylko pogarsza sprawę bólów żołądka i późniejszych wymiotów.
Zaczynam ćwiczyć. Dawno tego nie robiłam, a trudno było mi się zmobilizować. Teraz czuję, że dam radę.

wtorek, 1 maja 2012

Nowy początek

Zaczynam swoją ostrą przygodę z poważną anoreksją. Jestem w tym gronie od ponad roku, ale dopiero teraz zaczynam na serio. Mój obraz pięknej sylwetki jest bardzo spaczony, ale nie jestem jedyna. Chcę dojść do celu i polubić siebie. Nie stanie się tak jeśli nie schudnę.
Od jutra zaczynam głodówkę. Chcę wytrzymać jak na razie 3 dni. Chce mieć nad tym kontrolę